Skip to main content

Muszę się Wam do czegoś przyznać: zakochałem się w warszawskiej scenie: Spektaklove, która w ostatnich miesiąca z miejsca została moją ulubioną teatralną miejscówką. Jest to miejsce kameralne, gustowne, ale przede wszystkim tętniące życiem i niezwykłym teatralnym czarem. To właśnie tam w ciągu ostatniego roku – miałem przyjemność uczestniczyć w kilku niezwykle emocjonujących premierach, które zostały w moim sercu i pamięci na dłużej. Jedną z nich była właśnie żONa – niekonwencjonalna, nieprzewidywalna i niejednoznaczna opowieść o pewnym wieloletnim małżeństwie, które po latach ma ze sobą mniej wspólnego niż sądziło do tej pory.

żONa – to francuska sztuka z pogranicza komedii i dramatu. Główny bohater to prominentny polityk, w dodatku całą duszą w trakcie kolejnej kampanii wyborczej. Ma wszystko: piękną żonę, zdolną córkę i znienawidzonego konkurenta. Jak się jednak okazuje, życie to nie plakat wyborczy, a jedna, z pozoru nierealna informacja raz na zawsze zmieni obraz idealnej rodziny w… gruzowisko uczuć, hipokryzji i bólu, ale też przyczyni się do wielkiej lekcji tolerancji i ujawni prawdę, która ciąży nad wspomnianą rodziną od kilkunastu lat.

Jade-Rose Parker to świetna, młoda i zdolna autorka dramatyczna, której celne obserwacje bawią ludzi do łez. Sama fabuła w jej wykonaniu jest nieprzewidywalna, bardzo żywiołowa i chociaż prosta – to generalnie dość mocno zagmatwana. To także jedna z niewielu sztuk, która zostawia widza z pytaniami o jego własne reakcje, o granice jakie zdolni jesteśmy pokonywać w imię miłości i o tym czy z każdym typem miłości jesteśmy wewnętrznie pogodzeni. Chociaż opis samego spektaklu może być tajemniczy, tak pełną historię poznajemy już w pierwszych minutach… i to drobny problem. Bo chociaż mój wstęp jest jak najbardziej pozytywny, a samą sztukę cenię – tak im dalej w las, tym bardziej wszystko rozwleczone. Scenariusz jest naprawdę ciekawy, a zwroty akcji zaskakujące, ale niektóre motywy się powtarzają i generalnie postacie raz po raz wykonują koło w swoich dylematach zaczynając wszystkie rozważania od początku. W innych warunkach uznałbym to za próbę sztucznego przedłużenia spektaklu, ale prawda jest taka, że pod tym względem żONa została po prostu źle napisana. Chociaż obie połowy są generalnie znośne, a poruszana tematyka jest bardzo ciekawa – problem mam też z samym zakończeniem, dosłownie dwa zdania za dużo i emocjonalna bańka pryska zostawiając widza z drobnym niesmakiem. Natomiast jako całość żONa jest jednym z ciekawszych tekstów, które targają widzem, jak w nie przymierzając rollercoasterze. Więcej nie mogę powiedzieć, aby nie zepsuć głównego zwrotu akcji, na którym oparty jest recenzowany spektakl. O ile tekst jest jak wspomniałem rozwleczony, ale sztuka mimo tego generalnie jest dość dobra – tak zawodzą reakcje widzów. Pomimo dość smutnego charakteru tego komedio-dramatu – Polski widz śmieje się jak opętany w najbardziej nawet nieprawidłowych momentach. Wystarczy jedna soczysta „kurwa” w powietrze, a sala ryczy jakby urodziła się wczoraj – trochę to dziwne i niestosowne. Nie wiem czy wina w tym radzenia sobie śmiechem w trudnych sytuacjach czy niewłaściwej reżyserii – ale zdecydowanie nie tak powinno być.

W rolach głównych wystąpili: Renata Dancewicz, Piotr Polk, Justyna Fabisiak oraz Cezary Łukaszewicz. Nie będę ukrywał, że na spektakl wybrałem się, aby zobaczyć pierwsza dwójkę: w Pani Renacie kochałem się za dzieciaka (i mocno szanuję jej karierę brydżową), natomiast Pan Polk jest niezłym aktorem serialowym, którego nie miałem jeszcze przyjemności oglądać na żywo. O ile rzeczona para zagrała naprawdę nieźle, tak zbrodnią byłoby pomijać pozostałych aktorów. Cała wspomniana czwórka zagrała na najwyższym poziomie, wszyscy wypadli bardzo wiarygodnie i świetnie oddali charaktery swoich postaci (chociaż postacie drugoplanowe jakichś zabójczo rozpisanych dialogów nie miała). W sztuce jest sporo krzyku, czasami pełnego furii, czasami beznadziei – wydobycie z siebie tego typu emocji to rzecz niebywale trudna, na szczęście każde z nich podołało i zaliczyło wspomniane zadanie na szóstkę. Gra aktorska jest tutaj bardzo satysfakcjonująca i bardzo trudno cokolwiek jej zarzucić. Raziły mnie tylko momenty czy to łamania czwartej ściany czy nieumiejętnego zachowania powagi, ale takie doskonałe niedoskonałości właściwie uczyniły spektakl jeszcze bardziej ludzkim. Jeśli wybieracie przedstawienia po obsadzie – tutaj możecie być spokojni, jest więcej niż porządnie.

żONa to sztuka częściowo objazdowa – co prawda obejrzycie ją w Warszawie na wspomnianej scenie Spektaklove, ale jeśli mieszkacie w innym mieście, to również jest możliwość, że prędzej czy później będziecie mogli ją zobaczyć. Wspominam o tym nie bez przyczyny – sztuki wyjazdowe bardzo często mają minimum dekoracji, ponieważ muszą być bardziej mobilne. Tutaj na szczęście wszystko wydaje się być na swoim miejscu – piękne schody, barwna ściana, niezłe oświetlenie. Jest też standardowa kanapa i barek z alkoholem – oczywiście w przedstawieniu, które na stałe odbywa się w jednym teatrze byłoby lepiej, ale generalnie nie ma na co narzekać. Dużo roboty robią nie tylko wspomniane światła, ale także dźwięk – czasami owszem jest go trochę za dużo, ale muzyka bezpośrednio wpływa na akcję (w kilku momentach) co jest zabiegiem dość ciekawym. Co do samego dźwięku – w Spektaklove nie było z nim problemu, chociaż sala jest dość długa – wszystko było dobrze słychać nawet w dalszych rzędach. Nie mogę obiecać, że w jakimś przykładowym domu kultury będzie podobnie, ale ogólnie nagłośnienie jest dosyć fajne, a aktorzy dość głośni.

Jaka jest więc ostateczna ocena? Trudno powiedzieć: z jednej strony mamy ciekawy temat i niezłych aktorów, z drugiej nieco rozwleczoną fabułę i zakończenie, które doskonałość przeskakuje dosłownie o dwa zdania. Jest to też sztuka ucząca tolerancji, mocno wchodząca na psychikę i stawiająca pytania – które na pewno zadacie sobie w drodze do domu. Ze swojej strony uważam, że warto dać żONie szansę, takie sztuki są potrzebne i wartościowe – szkoda tylko, że trochę tu nieudanych, przegadanych i dziwnych pomysłów – ale mogło być gorzej.

żONę czyli komediodramat moralnego niepokoju zobaczyć możecie na scenie Spektaklove w Warszawie, a także we wszystkich miastach w których rzeczona sztuka się pojawi. Cena i terminy zależne są od miasta. Szczegóły znajdziecie np. tutaj.

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: