Dzień dobry! Witajcie w najnowszym odcinku najdłuższej sagi recenzji filmowych w tej galaktyce! Dziś z okazji Megaśrody w Multikinie zapraszam Was na recenzje dwóch skrajnie różnych filmów! W pierwszej kolejności zajmiemy się produkcją niezwykłą jak na nasze kinowe realia – dokumentem o Whitney Huston. Życie i śmierć tej niezwykle utalentowanej artystki fascynują miliony osób na świecie, ale czy warto chodzić na tego typu produkcje i oglądać je na wielkim ekranie? O tym już za chwileczkę! A moment później Berek czyli kumpelska komedia o grupie przyjaciół, która od 30 lat gra ze sobą w… berka. Zapraszam więc do recenzji oraz do sprawdzania i lajkowania moich profili internetowych! Znajdziecie mnie na Twitterze [klik], na Instagramie [klik] oraz oczywiście na Facebooku [klik]! Na Instagramie ruszyłem również z IG TV, gdzie zostawiam krótkie filmy z recenzjami prosto z kina! Jeden z ostatnich wspomnianych filmów znajdziecie wyjątkowo na moim fejsie.
– Whitney
O czym: Dokument o życiu, twórczości i śmierci Whitney Huston.
Dlaczego tak: Dużo wywiadów z rodziną, mnóstwo materiałów nagranych podczas jej życia (np. przez przyjaciół), odnalezionych kaset VHS. Dużo świetnej muzyki, przejmujących anegdot i smaczków dla fanów twórczości tej największej z gwiazd i pierwszej czarnoskórej artystki występującej solo. Po prostu mocny, nikogo nie oceniający dokument – od wczesnego dzieciństwa Whitney, aż do jej niespodziewanej śmierci w 2012 roku.
Dlaczego nie: Generalnie pewną kontrowersją może być to, że to dokument… nie wiem czy te faktycznie nadają się do oglądania w kinie, bo technicznie nie oferują niczego zniewalającego. Generalnie wypadałoby być również fanem wokalistki, ja nie byłem, ale przyznam szczerze, że nie był to jakiś wielki problem. Sam film mógłby trochę bardziej oceniać pewne zachowania Huston, ale może to dobrze, że tego nie robi – bezstronny dokument jest jednak bardziej wiarygodny. Generalnie miałem też wrażenie, że jest odrobinę za długi, a niektóre wątki są zbędne.
Kiedy: Wszędzie i o każdej porze, bo film jest tak naprawdę bardzo dobry. Ale to dokument i zdecydowanie nie dla każdego.
– Berek
O czym: Grupa przyjaciół od 30 lat gra ze sobą w Berka. Jeden z nich jest jednak nieuchwytny i nigdy jeszcze nie był tym goniącym. Na szczęście niedługo bierze ślub, a to idealna okazja, aby wreszcie go „klepnąć”.
Dlaczego tak: Bo występują: Ed Helms, Jake Johnson, Jeremy Renner, Joe Hamm czy Isla Fisher! Bo to jeden z bardziej innowacyjnych fabularnie filmów, no przyznajcie – komedii o grze w berka jeszcze nie było! Fabuła jest całkiem sensowna, zwrotów akcji jest kilka, montaż jest naprawdę niezły i czasami zaskakujący. Czuć tempo! Historia oparta jest na faktach co jeszcze mocniej nakręca na seans. No i humor jest całkiem sympatyczny, mało natrętny i chociaż bazuje na slapstick’u (ciągle przewracanie się) to jest naprawdę ok! Jak dla mnie totalne zaskoczenie wakacji – do tego pomimo średni ocen dobrze przyjęte – sala prawie pełna, dużo wybuchów śmiechu i dobre recenzje tych, którzy na kinie naprawdę się znają.
Dlaczego nie: Można nie lubić obsady, albo tego typu komedii. Brakuje może jeszcze większego tempa, ale co za dużo to niezdrowo.
Kiedy: Ja polecam sprintem pobiec do kina! Naprawdę bardzo mi się podobało! Berek!
Mnie się „Whitney” naprawdę podobała, bo niby dokument, ale bez chłodnego „dokumentalnego” spojrzenia, bardziej opowieść o człowieku (a w dalszym ciągu, no właśnie, nikogo nie ocenia i nie oskarża). Od razu mówię, szaloną fanką WH nie jestem, ale przecież wszyscy dobrze znamy jej piosenki i jakiśtam ogólny zarys jej historii, dlatego myślę że jest to film odpowiedni dla każdego.
A co do „Berka” – po plakacie wygląda na kolejny film kryminalny, podobny do wszystkich innych, a tutaj woow 😀 teraz chcę obejrzeć i to
Właśnie! A tutaj wielkie wow i kryminalności w nim zero – za to sporo dobrej zabawy! Tylko trzeba mieć zdrowe podejście i nie oczekiwać Avengersów, a wiem, że masa krytyków o tym zapomina 🙂
Whitney to opowieść o człowieku i to jest najlepsza recenzja 🙂
Ja takie produkcje nazywam nie filmami dokumentalnymi, a dokumentami filmowymi 😀