Skip to main content

Dzień dobry! Witajcie w kolejnym odcinku „Aktualnie w kinie”! Powoli zbliżamy się do jubileuszowego dwusetnego odcinka! Ten dopiero za kilka tygodni, ale już teraz zaczynam odczuwać emocje i pewną dumę – w końcu to prawie 4 lata publikowania recenzji non stop! Chociaż sam blog istnieje dłużej, to jednak jestem szalenie zadowolony, że udało mi się coś utrzymać przy życiu tak długo! Dziś zajmiemy się filmem Ant-Man i Osa czyli kolejną ekranizacją komiksową, która dzieje się w świecie Avengers i jest jednocześnie pierwszym filmem po wzruszającej i zmieniającej podstawy istnienia tego wszechświata „Wojnie bez granic”. Recenzja poniżej! Post powstał z okazji MegaŚrody w Multikinie, ale polecam też sprawdzić również czym są Multiponiedziałki na które ostatnio sam chętnie uczęszczam. Zachęcam również do sprawdzania i lajkowania moich profili internetowych! Znajdziecie mnie na Twitterze [klik], na Instagramie [klik] oraz oczywiście na Facebooku [klik]!

 – Ant-Man i  Osa

O czym: Druga część filmu „Ant-Man”. Tym razem dzielni bohaterowie postarają się „wyciągnąć” z przestrzeni kwantowej matkę „Osy” i żonę Dr. Hanka Pyma

Dlaczego tak: Bo to jeden z najlepszych i najzabawniejszych filmów Marvela w ogóle! Moim zdaniem jest idealnie wyważony pomiędzy powagą, akcją, a najlepszym poczuciem humoru! Scenariusz jest bardzo ok i tym razem skupia się na trzech podmiotach, które za wszelką cenę chcą przejąć pewną rzecz. Więc film jest bezustannym wyścigiem z czasem, gdzie każdy stara się być o krok od konkurentów. Dodatkowo główny zły jest bardzo fajną postacią, przypomina swoim projektem trochę białych bliźniaków z Matrixa – od lat czekałem na taką postać. Oglądając pierwszą część Ant-Mana miałem w głowie taką myśl „okej, pokazali wszystko co możemy wyciągnąć z takiego bohatera, koniec, nie róbcie nic więcej”. I nagle pojawiła się dwójka, która policzkuje mnie na każdym kroku, a co najważniejsze udowadnia, że z tego tematu da się wycisnąć jeszcze bardzo dużo magii, sensu i niesamowitych pomysłów. Jak najbardziej jestem na tak! No i wiadomo – jak ktoś ogląda wszystkie filmy Marvela to powinien zobaczyć i ten. Warto też zwrócić uwagę, że efekty specjalne są na wysokim poziomie, a 99% akcji dzieje się w dzień – więc nie poszli na łatwiznę. Szacunek! No i oczywiście warto dla obsady! Paul Rudd, Evangeline Lilly, Laurence Fishburne, Michael Douglas, Michael Pena czy irytująco-przerażający Walton Goggins.

Dlaczego nie: Wypada znać Ant-Mana oraz wydarzenia z filmu Kapitan Ameryka: Wojna Bohaterów. Poziom epickości jest odrobinę zbyt niski, ale jestem w stanie to zrozumieć – to nie Avengers, a jeden z jego mocnych filarów. Muzyka w ogóle nie wpadła mi w ucho. Jedna (z dwóch) scen po napisach to słaby żart… (ale druga daje radę).

Kiedy: Natychmiast! I oczywiście w kinie! Tam bawi najmocniej!

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: