Skip to main content

Czasami jest tak, że niedzielne popołudnie spędzamy na plaży, w domu, u ciotki na imieninach. Można też je spędzić w teatrze. Ja na niedzielną przygodę wybrałem Teatr Capitol i pewną damsko-męską komedię. Jak było? Już mówię!

Bożyszcze Kobiet to sztuka dość nierówna, żeby nie powiedzieć, że miejscami słaba. Oczywiście nie jest „tak źle”, aczkolwiek jej szkielet jest dość powtarzalny, przez co można lekko przysnąć.

Pewien mężczyzna usilnie stara się zdradzić zonę, zapraszając do mieszkania swojej matki coraz to nowsze kobiety. Niestety, przespanie się z nimi jest trudniejsze niż początkowo zakładał.

Widzowie są więc świadkami sekretnych schadzek z trzema kobietami, całkowicie różnymi kobietami, oraz wewnętrznej przemiany samego bohatera, który zdobywa coraz większą wprawę w uwodzeniu. Niestety, kobiety są właśnie tylko trzy, a sceny z nimi są zbyt długie. Gdyby każdą skrócić i dodać jeszcze ze dwie osoby – byłoby dużo zabawniej i bardziej różnorodnie.

Bozyszcze kobiet (14)

Piotr Gąsowski w głównej roli radzi sobie bardzo dobrze. Jest zabawny, czasami wzruszający, czasami przerażający. Widać, że scena jest jego i że czuje się w niej jak ryba w wodzie. Partnerujące mu trzy aktorki: Anna Dereszowska, Anna Modrzejewska i Hanna Śleszyńska, mimo świetnych umiejętności aktorskich – potrafią lekko uśpić. Nawet w duecie Gąsowski-Śleszyńska, którzy przez wiele lat byli małżeństwem, nie czuć tej scenicznej chemii. Nie oznacza to, że coś jest źle, skąd. Po prostu formuła trzech, bardzo długich randek pod rząd, daje się widzowi we znaki. Jest śmiesznie i kolorowo, ale właściwie do samego finału człowiek nie rozumie o co dokładnie chodzi i jaki cel ma cała sztuka. Żartów jest  masa, niektóre są prześmieszne i naprawdę warto je usłyszeć. Sytuacje odgrywane na deskach Capitolu – zwariowane i nieprzewidywalne. Sztuka niesie kilka ciekawych myśli i całkiem sympatyczny morał, niestety jest z gatunku tych „co są” i nie bardzo wiadomo, po co ktoś je napisał.

Dekoracje to „mieszkanie matki”. Rozkładane łóżko, stół, fotele. Kilka par drzwi i okien. Wszystko dość staromodne, utrzymane w pastelowej tonacji. Sam miałem ochotę położyć się w tym pomieszczeniu i zasnąć, zaryzykuje stwierdzenie, że to jedno z najbardziej „domowych” miejsc akcji, które jak dotąd widziałem. Oświetlenie jest super, nie idzie się przyczepić.

Dźwięki, tak muzyki jak i „otoczenia” są rześkie i poprawne. Głosy aktorów rozchodzą się bardzo dobrze, nawet do dalszych rzędów, aby czegoś nie usłyszeć, trzeba bardzo chcieć. Jest odpowiednio głośno, ale nie „krzykliwie”.

Jeśli widzieliście już wszystkie spektakle Capitolu, myślę, że możecie spróbować i z Bożyszczem Kobiet. Jeśli zalegacie z czymś, lepiej nadróbcie resztę ich oferty, ponieważ tutaj jest trochę za schematycznie. Natomiast jeśli do teatru nie chodzicie prawie wcale, lub uwielbiacie Gąsowskiego w roli „podrywacza” – będzie to dobry początek pięknej, kulturalnej, przygody.

Czas trwania 160min z przerwą. Ceny biletów: 69zł, 85zł, 120zł.

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: