Witajcie w ostatnim miesiącu tego roku! Wydawać by się mogło, że 2018 zakończy się z hukiem… ale nie! W kinach tak naprawdę posucha, spowodowana brakiem nawet nie wielkich, ale jakichkolwiek sensownych premier. No chyba, że się mylę. Aczkolwiek jak dla mnie grudzień to ledwo dwa ciekawe filmy. A może wy czekacie na coś więcej? Dajcie znać w komentarzu lub w tym poście na fejsie.
– Zabójcze maszyny (7 grudnia)
Ekranizacja książki w typie „Igrzysk Śmierci” o zniszczonym świecie, złym ustroju i ruchu oporu. Dodatkowo sporo wybuchów, efektów specjalnych i nieśmiertelny „Agent Smith” czyli Hugo Weaving w roli tego złego. Zwiastun raz wygląda dobrze, a potem nagle sprowadza człowieka na ziemię. Ja nie wiem co myśleć, ale jakoś bardzo mnie ta produkcja nie kręci. Pójdę – bo lubię takie klimaty, ale boli mnie to, że takie filmy mają mieć zwykle X-części, a po „jedynce” przestaje się opłacać je kręcić i zostajemy z palcem… wiadomo gdzie.
– Diabeł: Inkarnacja (7 grudnia)
Kolejny horror o opętaniu, kolejny na faktach i kolejny najprawdziwiej straszny. Aczkolwiek w temacie tego typu filmów niewiele da się już chyba zrobić i jestem nie tylko sceptyczny, co po prostu nie zamierzam zajmować sobie nim głowy. Bo to chyba bez sensu. Dla fanów gatunku horrorów o duchach/demonach czy innych egzorcyzmach.
– Deadpool 2 (12 grudnia)
Tak, dobrze Wam się wydaje – Deadpoola z tym numerkiem już w tym roku widzieliśmy. Natomiast „kolejna premiera” to spora liczba zmian: ograniczona do minimum przemoc oraz dokręcone sceny, które czynią z tego niesamowitego filmu super-bohaterskiego… coś na wzór świątecznej opowieści. Mi wystarczy sam zwiastun, dwójka mnie w sobie nie rozkochała, a obdarcie jej z przemocy i złośliwych gagów na pewno nie pomoże. Natomiast cel jest szczytny – autorzy oddadzą cały dochód na chore dzieci.
– Aquaman (19 grudnia) UWAGA ŚRODA
Jeden z bohaterów Ligii Sprawiedliwych z własnym filmem czyli przecudny Jason Momoa oraz jego podwodny świat. Wielu ludzi z góry skreśliło ten film, ale ja uważam, że po zwiastunie widać, że wziął się za to ktoś w miarę utalentowany. Wreszcie jest inaczej niż w filmach DC – jest jasno, jest ładnie i energicznie. Co prawda Aquaman to taki Thor, ale mam nadzieję, że czymś się wyróżni – ja zobaczę i zrecenzuję . A na seans nie wyobrażam sobie iść inaczej niż tylko w towarzystwie paczki przyjaciół!
– Mary Poppins powraca (19 grudnia) UWAGA ŚRODA
Wspominam o tym filmie jedynie z kronikarskiego obowiązku, bo kogo jak kogo, ale Mary Poppins nienawidzę od 54 lat! Znaczy… no trochę krócej, bo tak stary nie jestem, ale wersja z 1964 roku skutecznie mnie do siebie obrzydziła. Wszystko jest tam przerażające, bez ładu i składu i jeszcze wymyślali swoje własne słowa… do dziś mi się to śni w po nocach i nie są to przyjemne sny. O co chodzi? Opowieść o niani z magicznym parasolem od Disneya. W obsadzie Emily Blunt, Colin Firth czy Meryl Streep. – zachęca, ale się nie skuszę. Nie, bo tak!
– Spider-Man: Uniwersum (25 grudnia) UWAGA WTOREK
Film animowany opowiadający o Spider-Manach z różnych alternatywnych rzeczywistości. Kreska wydaje się ładna, a fabuła rozsądna, aczkolwiek… czy tylko ja widzę jak animacja się tnie? Trochę trudno mi to zaakceptować, bo już po samym zwiastunie bolą mnie oczy. Aczkolwiek z całą pewnością jest to produkcja dla wszystkich fanów Człowieka-Pająka i tych zaciekawionych dlaczego jest nim aktualnie Miles Morales, a nie Peter Parker.
– Pech to nie grzech (25 grudnia) UWAGA WTOREK
Polska komedia romantyczna, która nie ma szans na sukces, bo wkopała się w bardzo złą datę. Sam film opowie o businesswoman, która nie ma szczęścia w miłości. Zakłada się jednak z przyjacielem, że znajdzie tego jedynego w trzy miesiące… reszty możemy się łatwo domyślić, bo bardzo mądrze ani oryginalnie nie jest. W obsadzie natomiast: Maria Dębska, Mikołaj Roznerski, Krzysztof Czeczot, Barbara Kurdej-Szatan, Michał Koterski, Tomasz Karolak i Anna Dereszowska.
– Teraz albo nigdy (28 grudnia)
Komedia romantyczna z Jennifer Lopez. Opowieść o dziewczynie, która nie ma szczęścia w życiu zawodowym. Pewnego dnia ktoś bez jej wiedzy fałszuje jej CV, dzięki czemu dostaje pracę w ekskluzywnej firmie, którą to wspomniana „prosta bohaterka” postawi na głowie. W tle romans i jedyne światło: Vanessa Hudgens. Szkoda, że wygląda okropnie. Jeśli pójdę to chyba z największych na świecie nudów – na szczęście się nie zapowiada. Swoją drogą nigdy nie wierzyłem w postacie grane przez Lopez – co ona wie o biedzie czy pechu.