Dzień dobry! Witajcie w najnowszym „Aktualnie w kinie”! Przyznam szczerze, w tym tygodniu udało mi się zobaczyć jedynie Bohemian Rhapsody czyli opowieść o legendarnym zespole Queen, ale dzięki uprzejmości Kasi nie będzie to jedyny film opisany w tym odcinku. Drugim, opisanym właśnie przez nią jest Disneyowski Dziadek do orzechów i cztery królestwa czyli historia młodej dziewczyny przeniesionej do niezwykłego, magicznego świata. Post powstał oczywiście z okazji #Megaśrody w Multikinie na którą serdecznie zapraszamy! Zapraszam Was również na moje media społecznościowe! Znajdziecie mnie na Twitterze [klik], na Instagramie [klik] oraz oczywiście na Facebooku [klik]! A tutaj znajdziecie Kasię [klik]. Nie bójcie się dać jej (lub mi) follow! Warto!
– Bohemian Rhapsody
O czym: Opowieść o najsłynniejszym zespole świata czyli Queen i jego liderze: Freddie’m Mercury’m.
Dlaczego tak: Bo to świetny film! Dawno się tak pysznie nie bawiłem, w dodatku warstwa muzyczna jest na najwyższym poziomie. Dzięki świetnemu doborowi piosenek nogi same skaczą do rytmu! Rami Malek doskonale odnalazł się w roli kultowego muzyka, a cały drugi plan zasługuje na długie i nieprzerwane oklaski. Większość scen jest świetnie wyreżyserowana i doskonale zagrana. Podczas seansu ani razu nie spojrzałem na smartfona – niech to będzie najlepsza rekomendacja.
Dlaczego nie: Nie wszystkie wątki były jakoś bardzo potrzebne albo zostały wrzucone w niewłaściwym miejscu (np. w finale). No i warto wiedzieć kim był Freddie Mercury i chociaż trochę lubić jego muzykę – bez tego ani rusz.
Kiedy: Natychmiast! Dla mnie biograficzne wydarzenie roku! Pełna recenzja premierowa tutaj.
– Dziadek do orzechów i cztery królestwa
O czym: W ramach prezentu bożonarodzeniowego od ojca chrzestnego, nastoletnia Klara otrzymuje złotą nić prowadzącą do magicznego świata.
Dlaczego tak: Bo piękna klasyczna muzyka oraz niesamowicie ukazany balet – są warte obejrzenia tego filmu. Morgan Freeman bardzo na plus, niestety pokazuje się w filmie tylko na moment. Jak się zapewne domyślacie całą produkcję można uznać za przepiękną – w końcu to Disney.
Dlaczego nie: Bo to sztampowa historia walki dobra ze złem, gorsza wersja „Opowieści z Narnii” czy „Alicji w Krainie czarów”. Fabuła znacznie odbiega od klasycznej wersji „Dziadka do orzechów” – ogromny minus za udziwnienia. Historia nie została poprowadzona od początku do końca – ta niestety pozostawia niewyjaśnione wątki.
Kiedy: Jeśli macie młodsze rodzeństwo to w okresie około wigilijnym możecie iść do kina. Zwłaszcza żeby wprowadzić się w baśniowy, świąteczny nastrój. Dziś? Zadecydujcie sami.