Skip to main content

No i dobrnęliśmy do końca roku! Witajcie  w ostatnim „Aktualnie w kinie” odatowanym numerem 2019! W dzisiejszym odcinku zmierzymy się z dwoma, generalnie diametralnie różnymi filmami. Na pierwszy ogień pójdzie Futro z misia czyli generalnie jakiś tam spadkobierca po „Chłopaki nie płaczą” czy innym „Poranku Kojota”. W głównej roli, w reżyserii i nawet śpiewając jedną z piosenek: Michał Milowicz. A chwilę później zajmiemy się filmem Jumanji 2: Następny poziom czyli kontynuacji przygodowego o pewnej magicznej grze komputerowej (a tak naprawdę będącego remake’iem filmu o magicznej grze planszowej). Post powstał z okazji taniej środy w Cinema City, ale warto zaznaczyć, że w tym tygodniu niestety jej nie ma – gdyż 1 stycznia mamy święto. Zapraszam do recenzji i co – Szczęśliwego Nowego Roku!

  • Futro z misia

O czym: Dwóch policjantów rozprowadza po okolicy zioło, które generalnie należy do groźnego gangstera. Postawieni pod ścianą postanawiają dokonać przekrętu życia.

Dlaczego tak: Bo znajdziemy tu kilka mniej lub bardziej oczywistych mrugnięć do fanów filmów takich jak „Chłopaki nie płaczą” i „Poranku Kojota”. Bo jest kilka ładnych ujęć Zakopanego.

Dlaczego nie: Bo Michał Milowicz jest okropny, nie zna się na swojej robocie i wystawił środkowy palec nie tylko widzom, ale również całemu gatunkowi komedii gangsterskiej. Bo wszystkie dowcipy są żenujące (o dziwo mniej niż w zwiastunie), bo scenariusz jest płytki, głupi i nudny. Bo w filmie tak naprawdę nie wiadomo o co chodzi, a generalnie chyba o nic nie chodzi – już pomijając, że to co się dzieje jest kompletnie bezsensowne, nierzeczywiste i aż strach pomyśleć jak ludzie zgodzili się w tym zagrać czytając scenariusz. Wkurzał mnie też Cezary Pazura z pejsami, a pierwsza scena z zabójstwem w ogóle była chyba całkowicie losowa, ic z niej nie wynikło. W ogóle najciekawsze fragmenty filmu to te, podczas których mogłem swobodnie odwrócić wzrok od ekranu i obserwować ludzi wychodzących z kina.

Kiedy: Tak naprawdę nigdy. Futro z misia nie jest ani zabawne, ani na tyle żenujące, aby czerpać z niego przyjemność. Jest nudno, szaro i smutno. Tyle. Gatunek komedii gangsterskiej oficjalnie umarł. Lepiej sobie obejrzeć jeszcze raz mało znany Czas Surferów.

  • Jumanji 2: Następny poziom

O czym: Bohaterowie poprzedniej części ponownie wchodzą do Jumanji – tym razem w bardziej różnorodnym składzie. No i są tam po coś, chyba ratują świat czy coś. W sumie nie wiem.

Dlaczego tak: Bo to całkiem niezła i zabawna kontynuacja. Zabawa konwencją i doborem postaci (graczy) prezentuje się nawet nieźle – dając pole do nowych sytuacji i dowcipów, dzięki czemu mamy tutaj naprawdę dużo humoru, ja co i raz parskałem śmiechem. Niektóre sekwencje (nawet pomimo słabszych efektów) robią wrażenie, ot chociażby małpy na wiszących mostach. W obsadzie ponownie (a także po raz pierwszy): Dwayne Johnson, Jack Black, Kevin Hart, Danny DeVito, Nick Jonas, Danny Glover oraz przepiękna Karen Gillan…

Dlaczego nie: … która od połowy filmu chodzi ubrana. Tak, niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nie ogląda Jumanji dla jej brzucha. Zresztą ubrana to mało powiedziane, gdyż druga część akcji dzieje się zimą – niby jakaś odmiana, ale jednak wolałem bardziej zielone rejony. Mało tu nowości, właściwie wszystko jest takie samo jak w jedynce. To nie jest duży problem, bo bardzo przyjemnie się to ogląda, ale niedzielnych oglądaczy Jumanji 2 może wynudzić. Zwłaszcza, że słyszałem opinie, że film jest o kilkanaście minut za długi.

Kiedy: W sumie jeśli widzieliście jedynkę, to musicie zobaczyć i dwójkę. Więcej tego samego, i wada to i zaleta.

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: