Skip to main content

Dzisiejszy post będzie troszeczkę okrojony, ponieważ nadal w repertuarach czuć Wielkanocne lenistwo. Tak więc dziś na warsztat bierzemy superprodukcję „Batman v Superman” która chociaż w kinach dopiero od piątku, to już notuje nadzwyczajny spadek oglądalności i zainteresowania. Jest to o tyle ciekawe, że Batman jest przecież postacią uwielbianą na całym świecie, a sam film jest bezpośrednim sequelem „Człowieka ze stali” z 2013 roku. Swoją drogą jeśli macie ochotę przeczytać pełną recenzję, a nie skrót – napisałem taką i znajdziecie ją tutaj. A tania środa w Cinema City już dziś!

 – Batman v Superman: Świt Sprawiedliwości

7730589.3O czym: Gdy Superman podczas „finału” „Człowieka ze stali” niszczy połowę Metropolis, „przypadkowo” przebywający w mieście Bruce Wayne postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i zaprowadzić porządek.

Dlaczego tak: Fajna scena śmierci rodziców Batmana, niezłe zdjęcia pokryte instagramowymi filtrami, rewelacyjny Ben Affleck w roli Mrocznego Rycerza – niech będzie nietoperzem na lata!. Świetny Jesse Eisenberg jako Lex „Joker” Luthor – ta postać naprawdę wprowadza świeżość. Piękna Gal Gadot jako Wonder Woman – mam ochotę na solowy film! Bardzo fajna i klimatyczna muzyka! Delikatne wprowadzenie postaci z „Ligi Sprawiedliwych” – wiemy już kim będą jej członkowie. Generalnie Batman v Superman ma kilka niezłych patentów tak fabularnych jak i technicznych – osoby, które nie czytały komiksów, powinny być zadowolone, bo większość rzeczy jest wyłożonych wprost i za pomocą dziesiątek przypomnień…

Dlaczego nie: … bo rzeczy nowe ich nie mają, a bez głębokiej znajomości tematu trudno cokolwiek zrozumieć (zwłaszcza sny Batmana, których jest za dużo i które póki co nie mają sensu). Cała obsada pierwszego Supermana (z nim na czele) jest do kitu, nie mają w ogóle charakterów, a Lois Lane to najbardziej wkurzająca „dama w opałach” EVER. Ogólnie fabuła dla kogokolwiek obytego w temacie to brednia, wszyscy wszystko wiedzą „bo tak”, jest ciemno i mrocznie – ale tylko po to, aby ukryć niedoróbki graficzne, które to zresztą są na poziomie The Incredible Hulk z 2008 roku. Do Marvela bardzo daleko – i chociaż chciałbym powiedzieć, że jest to dobry początek pod „Ligę Sprawiedliwych”, to nie będę ukrywał, że „oglądam” kinowe komiksy DC tylko z rozpędu, a zdecydowanie wolę ich filmy animowane wypuszczane wyłącznie na DVD. Ekran w IMAX jest bardzo na TAK – ale, wymuszanie seansów 3D, zwłaszcza, gdy a) film dzieje się w nocy b) nie ma 3D c) nie ma głębi – to słaba praktyka. Nie nudziłem się, ale towarzyszyło mi uczucie senności i liczenia sobie w głowie ile to już może trwać i kiedy się skończy.

Kiedy: Lepiej odłożyć pieniądze na Kapitana Amerykę – już teraz wiem, że tamten film będzie po prostu lepszy. Czekamy! Swoją drogą to granda, że tutaj powstanie kolejna część, a The Amazing Spider-Man 3 nie, bo za mało zarobił. Gdzie ludzie mają oczy.

Cinema_City_Master_RGB_whiteBg1-300x1641

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: