Skip to main content

Co tu dużo gadać – jest na co iść do kina. I to razy cztery! Filmów sporo i przyznam się jak na świętej spowiedzi, że oglądanie ich było raczej przyjemnością – nawet pomimo wad w niektórych z nich. Liczę więc, że niniejsze mini recenzje Wam się przydadzą. Lecimy z „Krocząc wśród cieni” czyli brutalnym thrillerem, „Służbami specjalnymi” czyli thrillerem polskim, „Annabelle” czyli horrorem o zabójczej lalce i „Joe” czyli Teksas i Nicolas Cage z taaaką brodą. W tym tygodniu jestem też gościem podcastu internetowego „Małe Filmidło”, gdzie opowiadam o dwóch filmach. Warto sprawdzić to tutaj.

– Krocząc wśród cieni

7638049.3O czym: Były policjant jako detektyw bez licencji tropi groźnych facetów.

Dlaczego tak: Liam Neeson ma w sobie coś co sprawia, że mamy ochotę na niego patrzeć i patrzeć. Może dlatego, że z twarzy jest całkiem przyjazny, ale jednocześnie nadaje się do strzelanek i mrocznych historii. Fabuła jest znośna, dialogi są poprawne, dostajemy trochę grozy i suspensu. Aktorsko jest nieźle, Nesson to klasa sama w sobie, a partnerujące mu postacie drugoplanowe, mimo, iż niezbyt wyraziste to pasują idealnie. Film pachnie produkcjami z lat 80, ma w sobie takie momenty, których dziś już próżno szukać we współczesnym kinie  i można odebrać to jako plus. Muzyka jest bardzo fajna, piosenka z chociażby trailera zainteresowała mnie na tyle, że od razu kupiłem pełny album.

Dlaczego nie:  Nie ma co się z tym filmem cackać – nie błyszczy tak jak wmawia nam to zwiastun. Ja wiem, że większość filmików promocyjnych jest naciąganych, ale tutaj myśleliśmy, że będzie poprawnie, a niestety jest raczej nudno. Fabuła mimo, że niektórym może się podobać – raczej jest blada, co dziwne o tyle, że jest oparta na książce o tym samym tytule. Motywacje bohaterów są logiczne, ale zdecydowanie bardziej poruszył mnie Labirynt sprzed kilkunastu miesięcy.

Kiedy: Można już i można w kinie, aczkolwiek w tym tygodniu wchodzą ciekawsze rzeczy.

– Annabelle

7637770.3O czym: Pewne młode małżeństwo spodziewające się dziecka zostaje nocą napadnięte, co jest bezpośrednią przyczyną opętania przez demona najbrzydszej lalki świata – którą Pani żona dostała od Pana męża. Zaczynają się kłopoty.

Dlaczego tak: Najważniejszą cechą na plus jest na pewno fakt, że „Annabelle” jest spin-offem (filmem o czymś innym, ale dziejącym się w tym samym świecie co oryginał) filmu Obecność z 2013 roku i na pewno będzie ściśle połączona z zapowiedzianą drugą częścią oryginału, a wspomnieć trzeba, że ta seria ma się rozrosnąć do bardzo wielu powiązanych filmów. A co do filmu to dostajemy bardzo poprawny, miejscami nawet inteligentny horror. Jest jakiś potwór, kobiety w białych szatach, urealnienie w postaci aktualnych światowych wydarzeń – panowania groźnych sekt np. Mansona. Lata 50 przedstawione w filmie przypominają serial „Mad Men”, chociaż bedę szczery, że oprócz wyglądu bohaterów jakoś bardzo tego nie widać. Fabuła stara się więc mieć sens, zadawać pytania, a gdzie tylko może – straszyć. Dobra charakteryzacja i widać, że autorzy chociaż kopiują, to od najlepszych.

Dlaczego nie: Czegoś brakuje, ja mimo że jestem całkiem tchórzliwym chłopcem nie bałem się wcale i prawdę mówiąc ruszyła mnie tylko jedna scena, a i tak skończyła się inaczej niż się obawiałem. Takich historii mieliśmy całą masę i usprawnianie raz po raz i kręcenie ciągle tego samego nie jest do końca trafionym pomysłem. Chyba wolę oglądać Naznaczonego – ma w sobie więcej „mięsa”.

Kiedy: To jedyny horror w tym tygodniu, a tych nigdy za wiele! Już!

– Służby specjalne

7637158.3O czym: Rzecz dzieje się w Polsce po upadku WSI. Tworzą się nowe służby, które mają zająć się najbardziej tajnymi i niewygodnymi tajemnicami państwowymi.

Dlaczego tak: Film jest być może celną spowiedzią służb specjalnych – pełnych przemocy, znieczulicy i wykonywania zadań, których opinia publiczna by nie pochwaliła. Film jest też bardzo dobrze zagrany, Olga Bołądź świetnie poradziła sobie z główną rolą, jestem bardzo pozytywnie zaskoczony jak ta (przynajmniej mi) nieznana aktorka poniosła cały film na swoich plecach. Jeśli chodzi o innych aktorów to również jest bosko, występuje tu bardzo dużo znanych twarzy. Natomiast jeśli jakieś postacie „są realne” jak Macierewicz – są bardzo, ale to bardzo podobne do oryginałów. Kamera jest dobrze poprowadzona, bardzo ładne filtry i kolory. Postacie mówią wojskowym slangiem, który  jest na bieżąco tłumaczony w formie napisów pod filmem…

Dlaczego nie: … niestety wyjątkowo nieprzyjazną czcionką. Jak dla mnie film nie ma w ogóle fabuły, widzimy działania służb zmieszane z Afganistanem i adoptowaniem dzieci. Historia nie trzyma się kupy i przeplata z jakimiś bzdurami. Jak dla mnie film nie powinien dotykać i ukazywać śmierci Blidy i Leppera – nie jest to spoiler, ale jest to niesmaczne. Film miał coś zmienić, ruszyć, wywołać kontrowersje, ale mnie raczej znudził.

Kiedy: Jeśli ktoś ma wielką ochotę na ten film to niech idzie. Jest okej, ale ma kilka wad o których mówię.

– Joe

7598219.3O czym: Były skazaniec pracuje przy wyrębie lasu. Zatrudnia młodego chłopca z którym się zaprzyjaźnia, a że historia dzieje się w Teksasie to z każdą minutą jest coraz dziwniej.

Dlaczego tak: Teksas! Filmy z tej mitycznej krainy zawsze mają powolny klimat, dużo mordobicia, filozoficznych dysput i strzelania z obrzynów do niewinnych. Wszyscy są pijani i smutni. Nicolas Cage jest świetnym aktorem i jeśli  ktoś jest innego zdania, to naprawdę jest w wielkim błędzie. Młody Tye Sheridan jest zdecydowanie odkryciem sezonu. Historia może nie powala, ale jest naprawdę solidna i bardzo trudno mi się do niej przyczepić, aktorzy są wiarygodni, a przemoc i jej powody do bólu prawdziwe. Film potrafi wstrząsnąć człowiekiem i ogląda się go jednym tchem.

Dlaczego nie: Trzeba lubić klimat Teksasu i nie denerwować się tym, jak bardzo powolny i dziwny jest. Jedna dość sugestywna scena przemocy może przytłoczyć co delikatniejszych. Ale jej „prostota” jest, aż hipnotyzująca.

Kiedy: Film grają w wybranych kinach sieci Cinema City i tylko raz dziennie, więc polecam udać się już teraz – aby „Joe” Wam nie uciekł.

Cinema_City_Master_RGB_whiteBg1-300x164

 

Piotrek Gniewkowski (Niekulturalny)

Krytyk filmowy i teatralny, zapalony gracz konsolowy i komputerowy. Od kilku lat pracuje w branży reklamowej przy projektach influencerskich. Zakochany w najnowszych technologiach. W wolnych chwilach fotografuje Warszawę.

Zostaw komentarz: